Galeria

Kalendarz liturgiczny

 
Triduum Paschalne, Wielki Czwartek
28 marca 2024r.

 

ODESZLI DO WIECZNOŚCI

 "Zlitujcie się nade mną, zlitujcie się nade mną, przynajmniej wy, przyjaciele moi, albowiem Ręka Pańska dotknęła mnie"

(Job. 19, 21)

 

  Z J E D N O C Z E N I   Z   T Y M I ,   K T Ó R Z Y   O D E S Z L I 

     Kult zmarłych od najdawniejszych czasów był i jest głęboko zakorzeniony we wszystkich religiach i kulturach świata. Kościół, którego posłannictwo koncentruje się przede wszystkim wokół głoszenia tajemnicy paschalnej, "błogosławionej Męki i Zmartwychwstania oraz chwalebnego Wniebowstąpienia Chrystusa" (Konstytucja o Liturgii, art. 5), kultowi temu poświęca wiele uwagi.

     W ciągu całego roku w czasie każdej Mszy św. uobecnia się paschalna tajemnica Chrystusa, czyli przejście Syna Bożego przez śmierć do nowego życia. Kościół wspomina każdego dnia we Mszy św. zmarłych słowami modlitwy: "Pamiętaj także o naszych zmarłych braciach i siostrach, którzy zasnęli z nadzieją zmartwychwstania, i o wszystkich, którzy odeszli z tego świata". Prosi Boga, aby dopuścił ich do oglądania światłości wiekuistej (por. II Modlitwa Eucharystyczna). Ta codzienna modlitwa Kościoła znajduje swój szczególny wyraz w uroczystości Wszystkich Świętych i w dniu wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych. W te dwa dni, jak w żadne inne w ciągu roku, w serdecznej modlitwie łączymy się z tymi, którzy odeszli. Oni są już u Pana Życia, chociaż jeszcze nie wszyscy cieszą się jednakowym szczęściem wiecznym.

Zwyczaj modlitwy za zmarłych wprowadził św. Odilon, opat Benedyktynów w Cluny we Francji. Ten pobożny zakonnik, żyjący na przełomie IX i X wieku, nakazał wszystkim współbraciom, by pod wieczór 1 listopada po uroczystych Nieszporach ku czci Wszystkich Świętych odprawili drugie Nieszpory za zmarłych zakonników. Natomiast 2 listopada polecił wszystkim mnichom-kapłanom odprawić Mszę św. za wszystkich zmarłych. Zwyczaj ten, znany początkowo Zakonowi Benedyktynów, rozpowszechnił się w całym Kościele zachodnim.

     Śmierć dotyczy każdego człowieka. Każdy człowiek musi umrzeć. Człowiek wierzący może tajemnicę śmierci rozwiązać, opierając się na fakcie, że "Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ przez człowieka przyszła śmierć, przez Człowieka też dokona się zmartwychwstanie" (por. 1 Kor 15, 20-21). Przez Chrystusa więc i w Chrystusie - jak uczy Sobór Watykański II - rozjaśnia się zagadka cierpienia i śmierci, która byłaby niezrozumiała bez Ewangelii. Chrystus zwyciężył śmierć swoją śmiercią i obdarzył nas życiem, byśmy mogli w Nim wołać w Duchu: "Abba, Ojcze" (por. Gaudium et spes, 22). "Wiemy bowiem - pisze św. Paweł - że gdy zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały. Tak więc, jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana" (por. 2 Kor 5,1-6).

W świetle prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa śmierć, choć nie pozbawiona grozy, jest jedynie przejściem ku ostatecznemu spotkaniu z Bogiem i ku Niemu, aby być "podobnymi do Niego, bo ujrzymy Go takim, jakim jest" (por. 1 J 3, 2). Kiedy więc myślimy o tych, którzy od nas odeszli, wierzymy, że oni są tam, gdzie i my będziemy, żyją nowym życiem w zmartwychwstaniu i oglądają Boga "takim, jakim jest". W ten sposób przez wiarę i modlitwę, świece i kwiaty składane na grobach odnawiamy nasze więzi rodzinne z nimi. Ich przebywanie w wieczności nie oddala naszych zmarłych od nas ani nas od nich. Wręcz przeciwnie, pogłębia naszą więź z nimi.

     Trzeba więc nam być blisko naszych zmarłych. Kościół zachęca do nawiedzania cmentarzy, opieki nad grobami, a nade wszystko do modlitwy za zmarłych. Jest to wyraz naszej ufnej nadziei, która łagodzi ból z powodu rozłąki z bliskimi. Śmierć nie jest czymś ostatecznym w życiu człowieka, bo jest on przeznaczony do życia nieskończonego, które urzeczywistnia się w Bogu. Śmierć jawi się jako przejście do chwały i powrót do domu Ojca.

 xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

ZBAWIENNA MOC MODLITWY

I.   Modlitwa za zmarłych jest znana i praktykowana od pierwszych wieków istnienia chrześcijaństwa. Już starożytni dzień zgonu nazywali: „dniem narodzin" do szczęśliwego życia w wieczności. Uważali też, że najbardziej można pomóc zmarłemu, ofiarując za niego Eucharystię.

Celebrowano więc Msze z racji pogrzebu, a także śmierci.

W starożytnym Kościele istniał przejęty z tradycji żydowskich, rzymskich, i greckich, szczególnej pamięci o zmarłym w trzecim, siódmym i trzydziestym dniu po jego śmierci albo też w trzecim, dziewiątym (np. dziewięciodniowa żałoba po zmarłym papieżu) i czterdziestym. Dziewiąty i czterdziesty dzień podkreśla się w tradycji Kościoła greckiego. W tych dniach celebrowano Msze św. Natomiast w tradycji Kościoła zachodniego upowszechniła się praktyka celebrowania Mszy za zmarłego w trzecim (jest zwykle dzień pogrzebu), siódmym i trzydziestym dniu.

-- Zwyczaj ten miał swoją symbolikę.

1.   Trzeci przypominał zmartwychwstanie Pana Jezusa,

2.  Siódmy - wieczny odpoczynek,

3.  Trzydziesty upamiętniał żałobę ludu izraelskiego po Mojżeszu i Aaronie.

II.             Według wierzeń pogańskich dusza przez trzy dni jest przy zwłokach zmarłego, przez dalsze dni (do siódmego) —przyj jego grobie, zaś dnia trzydziestego (lub czterdziestego) opuszcza ten świat.

III.         Również w średniowieczu podkreślano, że najważniejszą modlitwą za tych, którzy odeszli do wieczności, była Msza św. Już w IV w.   św. Augustyn opisując w „Wyznaniach" ostatnie chwile życia swej matki Moniki, przekazuje nam jej ostatnią wolę takimi słowami: „Wkrótce potem zwróciła się do nas obydwóch i rzekła: ciało złóżcie gdziekolwiek będziecie; niech wam troska o nie nie sprawia kłopotu; oto was tylko proszę, abyście zawsze pamiętali o mnie przy ołtarzu Pańskim".

  Z kolei w „Enchiridionie" ten sam filozof twierdzi: „ Nie można zaprzeczyć, że dusze zmarłych doznają ulgi dzięki pobożności swoich żyjących bliskich”.

 Ciekawe, że Augustyn przez całe życie widział świętość swojej matki, jej dobroć, pobożność, a gdy umarła dostrzegał potrzebę modlitwy za nią.

IV.           W Piśmie Świętym natomiast czytamy, że: „święta i zbawienna jest myśl modlić się za zmarłych, aby byli od grzechów mchów uwolnieni" (2 Mch 12,46).

V. Potrzebę modlitwy za tych, którzy odeszli, podkreślał też Jan Paweł II. Mówił m.in., że każdy człowiek ma jakieś niedoskonałości i nawet jeżeli umiera pojednany z Bogiem, bez grzechu ciężkiego, to także potrzebuje oczyszczenia i modlitwy.

VI.           Z kolei Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi", uzasadniając modlitwę za zmarłych, odwołuje się antropologii. Według papieża żaden człowiek nie jest monadą zamkniętą w sobie samej. Nikt nie żyje sam. Nikt nie grzeszy sam. Nikt nie będzie zbawiony sam. Nieustannie w moje życie wkracza życie innych:

Ø W to, co myślę,

Ø Mówię,

Ø Robię,

Ø Działam.

I na odwrót, moje życie wkracza w życie innych: w złym, jak i w dobrym. Tak więc wstawiennictwo za drugim nie jest dla niego czymś obcym, zewnętrznym, również po śmierci. W splocie istnień moje dziękowanie, modlitwa za niego mogą stać się etapem jego oczyszczenia.

SKUTECZNOŚĆ „GREGORIANEK"

Tradycja Kościoła, zachęcając do troski o zmarłych, dała nam wiele możliwości niesienia im pomocy. Można je ująć w trzy główne grupy:

1.   MODLITWA,

2.  POST,

3.  JAŁMUŻNA.

    Należy jednak podkreślić, że największą skuteczność wśród nich ma Eucharystia. Odpusty, składanie jałmużny, ofiarowywanie postów czy odmawianie w intencji zmarłych modlitw - gdyby nie były włączone w Ofiarę Ciała i Krwi Chrystusa, nie miałyby bowiem żadnej wartości.

     Dlatego tak wielkie znaczenie ma Msza św. nazywana także „gregorianką". Składa się na Nią trzydzieści Mszy św., odprawianych i ciągu kolejnych trzydziestu dni, w intencji jednej osoby zmarłej. Tradycja i nazwa „gregorianek" sięga czasów papieża Grzegorza I Wielkiego (zm. w 604 r.). Polecił on ich celebrację w intencji zmarłego zakonnika. Chciał w ten sposób pomóc mnichowi w oczyszczeniu się z grzechu. W jego celi znaleziono bowiem trzy złote monety, których posiadanie sprzeciwiało się regule zakonnej. Po trzydziestu dniach papież miał dowiedzieć się, że ów mnich został wybawiony czyśćca i cieszy się już oglądaniem Boga w niebie. Wieść rozniosła się poza klasztorne mury, a zwyczaj odprawiania trzydzieści Mszy św. za osobę zmarłą rozprzestrzenił się w całej Europie.

     Jednak przez wieki Kościół nie zajął oficjalnego stanowiska w sprawie „gregorianek". Dopiero w 1844 r. Kongregacja Odpustów wyjaśniła, że zaufanie wiernych do mszy gregoriańskich jako szczególnie skutecznych dla uwolnienia zmarłego z czyśćca jest zgodne z wiarą,

     „Gregorianki" nie wstały jednak obdarzone żadnymi odpustami. Praktyka ta opiera się tylko na przeświadczeniu wiernych o ich skuteczności. Większość teologów uważa, że jej źródłem są zasługi papieża Grzegorza i jego wstawiennictwo.

     Istnieją szczegółowe regulacje kościelne dotyczące ,,gregorianek". Określają one liczbę Mszy św. na trzydzieści odprawianych w trybie ciągłym.

     Wyjątkiem może być jedynie choroba kapłana lub celebracja pogrzebu czy ślubu, których odprawienie jest danego dnia konieczne. Obowiązuje wówczas jak najszybsze dopełnienie liczby Mszy św. Poza tym „gregorianki” mogą być odprawiane tylko w intencji jednej osoby. Nigdy za kilku zmarłych.  Nie muszą być celebrowane zawsze przez tego samego kapłana, w tym samym przy tym samym ołtarzu.

ODPUST, POST I JAŁMUŻNA

Kościół daje też inne okazje przyjścia z pomocą naszym zmarłym.

¯  WYPOMINKI. Są to modlitwy w intencji zmarłych odmawiane w kościele przez cały listopad.

¯  Od 1 do 8 listopada można uzyskać dla zmarłych zupełny, czyli całkowite darowanie kary czyśćcowej dla tych, którzy oczekują na pełną radość zbawionych.

Warunkiem dostąpienia odpustu jest:

a)   Spowiedź sakramentalna,

b)   Komunia św.

c)    Modlitwa w intencji papieża, połączona z nawiedzeniem cmentarza i modlitwą za zmarłych. Natomiast po jednej spowiedzi sakramentalnej można kilka odpustów za zmarłych. Natomiast po jednej Komunii św. i po jednej modlitwie w intencji papieża zyskuje się tylko jeden odpust.

Zmarli mogą potrzebować również r uczynków miłosierdzia. Stąd ważne jest trosce o naszych bliskich nie pominąć postu i jałmużny, które mogą przybierać różne postaci. Np. odmówienie sobie jakiejś przyjemności jest postem, a odwiedzenie kogoś samotnego jałmużną.

     Warto też podkreślić, że zmarłym pomaga nie tyle mnogość naszych modlitw czy uczynków, ale to, ile jest w nich szczerej miłości do Pana Boga i do drugiego człowieka. Dlatego niech nasza pamięć o tych, którzy odeszli, nie sprowadza się jedynie stawienia kwiatka na ich grobie czy zapalenia znicza. Choć to także bardzo piękny zwyczaj. 

=====================00000000000000000000000========================== 

 K U L T   Z M A R Ł Y C H 

A. W Drugiej Księdze Machabejskiej ze Starego Testamentu znajdujemy opis, jak po bitwie u wielu zabitych żołnierzy pod zbroją znaleziono przedmioty pogańskiego kultu, zrabowane na pokonanych pomimo surowego zakazu. Być może zginęli dlatego, że zgrzeszyli nieposłuszeństwem i skalali się. Wobec zaistniałej sytuacji, Juda, dowódca wojska, zebrał około dwu tysięcy srebrnych drachm i posłał do świątyni jerozolimskiej, aby złożono ofiarę za ich grzech. Jak stwierdza autor biblijny „bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu" (2 Mch 12, 43-45).

B. Przytoczony fragment Pisma Świętego jest jednym ze źródeł chrześcijańskiej praktyki pobożności, polegającej na modlitwie za zmarłych, tak szczególnie nam drogiej w tych dniach.

C. W myśl nauki Soboru Watykańskiego II cześć dla zmarłych należy widzieć w perspektywie związku Kościoła pielgrzymującego z Kościołem niebieskim. My, tu na ziemi jako Kościół w drodze, jesteśmy we wspólnocie z tymi, którzy już radują się oglądaniem Boga. Wielu z tych, co nas wyprzedzili w drodze do nieba, przebywa w czyśćcu.

     Wokół niego narosło tyle niemądrych wyobrażeń.

·        Czyściec w istocie nie jest jakąś fizyczną otchłanią w przestrzeni, jakby niewiele różniąca się od piekła.

·        Mówi się przecież o ogniu czyśćcowym i cierpieniach.

·        To raczej stan wewnętrznej przemiany, dzięki której człowiek po śmierci dojrzewa do jedności z Bogiem przez Chrystusa, a przez to z całą wspólnotą świętych.

·        W czyśćcu są przecież ci, którzy w całym swoim życiu starali się żyć zgodnie z nauką Chrystusa, Jego uznając za swego Pana i Zbawcę. Ponieważ ich miłość za życia okazała się zbyt słaba i niekonsekwentna, dlatego nie mogą od razu wejść do nieba. Jednakże są ożywieni nadzieją zjednoczenia z Chrystusem, toteż bardzo tęsknią za radością zbawionych. Ta ich tęskniąca miłość stanowi więc samo sedno czyśćcowych cierpień. Prorok Izajasz, zapowiadając nadejście czasów mesjańskich, zdaje się wskazywać, że ogniem oczyszczającym jest sam Mesjasz - Chrystus (por. Iz 66, 15-16), który według św. Pawła (por. 1 Kor 3, 12-15; Fip 3, 20-21) przybędzie, abyśmy w Jego Światłości sami siebie osądzili.

Śmierć nie niweczy osadzenia człowieka w Kościele. Ponad granicą życia trwają nadal międzyludzkie odniesienia i wzajemna wymiana dobra oraz cierpienie jednych za drugich. Rodzi się jednak pytanie, czy w tak bardzo osobistym wydarzeniu, jakim jest spotkanie z Chrystusem po śmierci i rozpoznanie braków swojej miłości do Niego po to, aby ją wydoskonalić, może uczestniczyć w jakikolwiek sposób ktoś drugi, zwłaszcza jeżeli oddziela go granica śmierci?

Problem leży w tym, że całe nabożeństwo za zmarłych traktuje się w kategoriach „mieć", jako dług do spłacenia, który ktoś bierze na siebie i w ten sposób „wykupuje" dłużnika. Tymczasem to, czy i na ile dusze w czyśćcu dojrzewają do pełni miłości Chrystusa, zależy od Wspólnoty Kościoła - od jej miłości, jaką przez różne formy czci okazuje zmarłym. Procesu tego dojrzewania do nieba w czyśćcu nie mierzy się czasem, bo w wieczności czas nie istnieje, ani ilością modlitw, lecz ich jakością, czyli tym, na ile są wyrazem miłości nas, członków Kościoła pielgrzymującego do Boga i do zmarłych. Miłość nie stawia żadnych ograniczeń czasowych, toteż różne formy pamięci o zmarłych, nawet jeżeli już osiągnęli niebo, mają głęboki sens. Nasza miłość do nich wzmacnia i udoskonala ich miłość do Boga, może trochę na podobieństwo dojrzewania zerwanych owoców w cieple jesiennego słońca?

Do najbardziej znanych katolickich form wspomagania dusz czyśćcowych należy

¯ OFIARA MSZY ŚWIĘTEJ, o której wspomina już starożytny pisarz Tertulian (t ok. 220). Jest ona najcenniejszą dla nich pomocą.

¯ Obok Mszy Świętej pogrzebowej lub odprawianej w tydzień, miesiąc czy rok po śmierci, często wierni zamawiają tzw. MSZE ŚWIĘTE GREGORIAŃSKIE, które są odprawiane nieprzerwanie przez trzydzieści dni za konkretnego zmarłego.

¯ Szczególnie w dniach 1-8 XI zyskiwać można ODPUSTY ZUPEŁNE ZA ZMARŁYCH.

¯ Czcigodną praktyką pobożności względem zmarłych są tzw. WYPOMINKI, czyli publiczne wyczytywanie ich imion podczas modlitwy wspólnotowej, sprawowanej w ich intencji.

¯ Jak najbardziej wskazana jest PRYWATNA MODLITWA ZA ZMARŁYCH, szczególnie przy okazji nawiedzenia cmentarza czy to w związku z liturgią, na przykład w Dzień Zmartwychwstania, we Wniebowstąpienie Pańskie, Wniebowzięcie, z okazji rekolekcji lub misji parafialnych, czy też w związku z uroczystościami rodzinnymi, jak rocznica śmierci danej osoby, chrzest dziecka, Pierwsza Komunia św., bierzmowanie, zawarcie małżeństwa czy jubileusz.

Co do formy modlitwy przy takich okazjach, to nie ma szczegółowych ustaleń. Przyjęło się jednak stosowanie tekstów związanych bądź to z obrzędami pogrzebu,

1.  Jak antyfona „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie", bądź z kultem świętych, jak na przykład

2.  Litania do Wszystkich Świętych czy do św. Józefa, patrona dobrej śmierci.

3.  Rzadziej praktykowaną formą wstawiennictwa za zmarłymi, ale jakże cenną są ofiarowane za nich AKTY UMARTWIENIA I POKUTY.

E. W polskiej duchowości marny wiele wspaniałych przykładów wspierania dusz czyśćcowych. Błogosławiony o. Honorat Koźmiński, założyciel wielu zgromadzeń zakonnych niehabitowych w XIX wieku, wielki apostoł konfesjonału w Warszawie, Zakroczymiu i Nowym Mieście nad Pilicą, w 1901 roku uczynił akt heroicznej miłości ku duszom czyśćcowym, ofiarując Bogu w intencji ich wykupienia z cierpień i kar wszystkie swoje działania oraz cierpienia.

Także Sługa Boży o. Stanisław Papczyński (t 1701), założyciel Marianów, pierwszego polskiego zgromadzenia zakonnego, za jedno z głównych zadań tej wspólnoty uznał wspieranie dusz czyśćcowych. W jednym z dzieł pisze: „Przejawem najwyższej miłości jest wypraszanie u Boga wolności duszom, które znajdują się w płomieniach czyśćcowych, albo też niesienie im pomocy pobożnymi jałmużnami czy też różnymi innymi sposobami. Bezbożnym i nierozumnym jest ten, kto nie wzrusza się ich mękami i nie niesie pomocy cierpiącym, choć może to robić. [ ... ] Wydaje mi się bardzo dziwne, że chrześcijanin może nie słyszeć tych, którzy wołają takimi słowami: „Zlitujcie się, zlitujcie się, przynajmniej wy, przyjaciele moi" (por. Hi 19, 21). A co dopiero powiedzieć o tym, że tylu będziemy mieli w niebie patronów i pomocników, ile wprowadzimy tam dusz z pieca czyśćcowego?"

=======================00000000000000000000=========================